Z drugiej strony musiałam być też potworem, jeśli coś takiego w ogóle przyszło mi do głowy. Nie wyobrażam sobie teraz mojego życia bez Oliwki czy Lenki, których miałoby nie być. One są przynajmniej szczęśliwe. A ja nie mogłabym zapewnić nie tylko sobie namiastki szczęścia, które mają one z dwojgiem rodziców.
- O co w tym chodzi? - zapytał mnie w końcu, zmuszając przy tym do tego, żebym w końcu na niego spojrzała. Przełknęłam głośno ślinę, czując gulę narastającą powoli w dolnej części gardła, jakby miała ona zapobiec wydostaniu się prawdy. Zaczęłam jeździć palcem po metalowej powierzchni poręczy niczym mała dziewczynka próbująca odroczyć wyrok za zabranie innemu dziecku lizaka. Jednak tym razem w grę dorosła rzeczywistość, z której miałam uciec jedną z wielu dróg, nie podejmując nawet najmniejszej walki. Nagle paraliżujący strach obezwładnił całe moje ciało, metalowymi szczypcami ściskając krtań. Pewnie gdyby mój brat, padłabym bez życia na taras. Nie wiedziałam, co może przynieść mi jutro. Nie mogłam być pewna niczego. W zasadzie nie byłam pewna, od czego mam zacząć. Gdyby nie Ann, wszystko byłoby o wiele prostsze. Nawet nie chciałam wiedzieć, dlaczego otrzymywał kontakty z jej bratem. Niby powtarzałam, że byli dobrymi przyjaciółmi zanim poznał swoją byłą dziewczynę, ale ja nie mogłam być pewna niczego. Był nieprzewidywalny, mimo plusów, które zdążyłam do tej pory zauważyć. Jakaś szczęściara będzie najwyraźniej miała już z nim o wiele łatwiej. I to nie będę ja.
- Jestem w ciąży.
Nagle poczułam, jak ogromny ciężar spada z mojego serca. Przymknęłam powieki, na razie nie spoglądając w stronę Kuby. W końcu powiedziałam o tym fakcie komuś z własnej woli. Nikt mnie nie przymuszał. Równie dobrze mogłam wszystko zachować dla siebie, wyjechać i nigdy nie wrócić. Ale nie byłam w stanie złamać mu serca. To dla niego byłoby zbyt dużo. Zaczęłam się trząść. Nie czekałam, aż brat mnie przytuli. Nagle poczułam, jak się łamię. Nie miałam na nic sił. Życie dawało mi w kość, a teraz zbytnio nie pomogło. Kiedy świat, który był w miarę poukładany, runął bezpowrotnie, nie miałam ochoty na powrót składać tej układanki. Zbyt dużo nadziei w niej pokładałam, aby zacząć budować ją od samego początku.
- Mario? - zapytał słabym głosem, zostawiając moje dłonie same, a to był zbyt wiele. Chciałam poczuć, że nie jestem osamotniona. Chłodny wiatr smagał moją twarz, doprowadzając włosy do kompletnego nieładu.
- Tak - odpowiedziałam zachrypniętym głosem, próbując nie dać zagnieździć się na dobre jeszcze silniejszemu poczuciu bezradności. Bardzo szybko kiełkowało w moim sercu, oplatając je z każdej strony swoim zdradliwym pnączem. - Wiem, co masz ochotę powiedzieć. Że masz siostrę, która puszcza się się z pierwszym lepszym, nieprawdaż?
Wierzchem dłoni dyskretnie otarłam łzę, która niespodziewania wypłynęła leniwie z mojego oka. Ostrożnie przytulił mnie do siebie, a z mojego zbolałego gardła wydobył się zdławiony szloch. Zacisnęłam smukłe palce na krańcach jego koszuli, nie mogąc przestać płakać. Ponoć podczas tego 'wyjątkowego' stanu u każdej kobiety emocje są wyolbrzymianie sto razy bardziej niż zazwyczaj.
- Nigdy bym tak nie pomyślał - wyszeptał wprost do mojego ucha, kojąco przejeżdżając wolną dłonią po moich plecach, przez które co chwila przechodził bolesny dreszcz. - Dobrze wiesz, jak bardzo jesteś dla mnie ważna. Nie jesteś idealna... Nikt nie jest. Ja też.
- Przestań - warknęłam zrozpaczona, bijąc mojego brata zwiniętymi pięściami po klatce piersiowej, zaczynając się szarpać. On jednak uparcie nie puszczał. Z resztą, nie mogłam oczekiwać niczego innego. Skoczyłabym za nim i Dawidem w ogień, jeśli byłaby ku temu okazja. Łupanie w mojej głowie przybrało na sile. Jak wytłumaczę moim bliskim, a przede wszystkim drugiemu bratu i babci, czemu znalazłam się na takiej drodze? Nie znali sytuacji. Nie będą potrafili niczego zrozumieć. Nieszczęśliwa dziewczyna, która właśnie pomyliła się w wyborze faceta. Na całym globie było takich pełno. Potrafiły jakoś to przeżyć, wzbogacając się o nowe doświadczenia, iść dalej z energią przez życie. A ja nie potrafiłem o nim zapomnieć, mimo kłamstwa, które wyszło niedawno na światło dzienne. Nagle zauważyłam, że na palcu mam ten pierścionek zaręczynowy. Jakim cudem on się tam znalazł? Odsunęłam się niechętnie od Kuby, aby zobaczyć, czy to moja wyobraźnia nie płata mi figli. Ale on faktycznie tam był. Maleńkie diamenty skrzyły się bajecznie w świetle zachodzącego słońca.
Kiedy to w końcu do mnie dotarło, niemal się zachwiałam. Bałam się wyznać mojemu bratu, co zamierzam zrobić. Nie widziałam innego wyjścia. To tylko jeden mały kroczek, potem będziesz miała cały problem z głowy.
- Kuba... Ja nie mogę urodzić tego dziecka.
------------------------------------------------------------------------
Domyślam się, że niektórzy po tym rozdziale będą mieli ochotę mnie udusić, ale nikt jeszcze nie powiedział ostatniego. Mam dla was jedną wiadomość : do końca zostało nam dwa lub trzy rozdziały, nie doliczając prologu. Wszystko zależy od tego, jak rozwinie się akcja w przyszłym, także bądźcie dobrej myśli. :)
COCOCOCOCOCOCOCO ciąża? OMG
OdpowiedzUsuńMarcela ja Cię zabiję, jeśli będzieesz dalej gadać o usunięciu ciąży
Oliwia, ja Ciebie też zabiję, jeśli tak zrobisz!
jakie dwa-trzy rozdziały ;_____;
mimowolnie czekam na kolejny! :)
Rozdział super!!
OdpowiedzUsuńKochana, jak się coś uwielbiam to czeka się na to z niecierpliwością i ciągle chce się więcej, prawda? Nie odkłada się tej przyjemności na później... Ale ja to chyba jakiś wyjątek :( Zaczęłam czytać Twojego bloga od 14 rozdziału, przeczytałam później jeszcze jakieś 4 rozdziały i się ''zawiesiłam'' :( Nadrobiłam wszystko do tego 14 rozdziału, gdy wracałam z Anglii. Aby być na bieżąco to czytałam Twojego bloga po nocach ;_____; Bo w dzień nie miałam czasu.... Ale od 2 postów, które dodałaś jestem już na bieżąco :D
Co do tej ciąży to miałam lekkie podejrzenia, ale ostatnio skarciłam w sobie te myśli, bo uznałam, że były z d**y xD Ale się to sprawdziło :) Paula jasnowidz xDDD Ale ona nie może usunąć tej ciąży :( Musi o tym powiedzieć Mario. A co do niego, to niech wreszcie ogarnie swój rozczochrany łeb i niech przyjeżdża. Niech walczy o rodzinę! Musi się dowiedzieć o dziecku. Wtedy się pogodzą. Wezmą ślub. Będą mieli gromadkę dzieci i wszyscy żyli długo i szczęśliwie xD Nie no, takie tam moje przemyślenia... Ale on się musi dowiedzieć! A ona nie może usunąć ciąży. Przecież dzieciaczki są takie słodkie *,* A jeszcze podobne do Mario to wgl uroczo *u*
Ok, ok. Już kończę, kończę... Tak więc ja mam nadzieję, że wszystko pięknie się zakończy i wszyscy będą szczęśliwi :)
Pozdrawiam :**
P.S. Masz tak zrobić!!
Powiem Ci szczerze, że nie miałam ochoty komentować Ci dziś rozdziału i odłożyć, to na później, ale zapewnię zapomniałabym o tym, także komentuje teraz. Nie zamierzam na Ciebie krzyczeć czy też dusić, nie mam na to ostatnio siły, a co do rozdziału. Bardzo mi się spodobał choć nie ukrywam, że jestem zaszokowana tym, że Marcelina jest w ciąży. Nie spodziewałam się tego, że to właśnie będzie ciąża. Jednak jest mi cholernie przykro, że ona nie chcę urodzić tego dziecka. W końcu ono nie zawiniło niczym. Nie wiem.. może jednak Kuba wybije jej ten pomysł z głowy? Po za tym Mario zapewnię o tej ciąży nic nie wie i może on coś zdziała?
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
Pozdrawaiam.
Jakbym gdzieś słyszała fragmenty tego rozdziału, tylko nie wiem gdzie xD
OdpowiedzUsuńWiesz jak mnie boli to co robisz z życiem Marceli i Mario, ale wierzę w to, że później będzie już tylko lepiej. :)
Z niecierpliwością czekam na kolejny :D
W wolnej chwili zapraszam do siebie na nową odsłonę kolejnego bloga http://life-is-a-strugglee.blogspot.com/ :)
Ja wiedziałam o tej ciąży, ale nie spodziewałam się tego, że ona może chociaż pomyśleć o usunięciu dziecka... Mario musi szybko przyjechać i temu zaradzić. Zachować się w końcu jak prawdziwy mężczyzna, a nie jakaś marna podróbka! Muszą się przecież dogadać. No, błagam! Ach, i ten pierścionek... Kocham to opo - ale to już wiesz od dawna - i pragnę więcej, więcej i coraz więcej! <3 Buziaki, kochana :-*
OdpowiedzUsuńTo mnie zaskoczyłaś. Z początku myślałam, że to ciąża, potem zaczęłam myśleć, czy to aby nie pozamaciczna, potem pomyślałam, że to rak i na końcu to już w ogóle się pogubiłam :| Ale nie ukrywam, że i tak mnie zaskoczyłaś.
OdpowiedzUsuńKrótki, ale bardzo treściwy. Te przemyślenia Marceli w Twoim wykonaniu są po prostu zniewalające, a to co powiedziała na koniec?! Co to ma być?! No jak Mario się dowie, to nie wiem czy tak łatwo przyjdzie jej podjąć tę decyzję..
Czekam z niecierpliwością na następny!
I zapraszam do mnie, chcę wiedzieć, czy podoba Ci się mój nowy szablon :)
http://bozycietodrogauslanarozami.blogspot.com
Pozdrawiam :*
No to się porobiło, mam nadzieję, że Marcela zmądrzeje i nie usunie ciąży. Liczę na pozytywne zakończenie historii, czekam z niecierpliwością na następny.
OdpowiedzUsuńNo dobra... Szczerze muszę napisać, że tego się nie spodziewałam. Raz przez myśl przeszło mi, że może być w ciąży, ale żeby teraz chciała usunąć to dziecko?! Coś wyczuwam w następnym rozdziale interwencję Mario XD
OdpowiedzUsuńTak jak jedna z koleżanek na górze, w najgorszych momentach myślałam, ze to może rak... Dzięki Bogu to 'tylko' ciąża, która przecież nie jest chorobą. Niech się Goetze weźmie wreszcie w garść i pokarze jaja. Musi zawalczyć o Marcelę, która w tym stanie może zrobić coś czego będzie potem żałować <3
Pozdrawiam i weny życzę ;***
Nominowałam Cię do Liebster Blog Award :) zapraszam na bloga (http://sara-i-marco.blogspot.com/2015/08/liebster-award.html) po pytania :D buziaki
OdpowiedzUsuń