niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 4. Kłamiesz!

     Nadal nie mogłam uwierzyć w to, że przez przypadek odnalazłam Jess. Mario nadal spoglądał na nas z zdumieniem malującym się na twarzy. Obie uniosłyśmy wysoko brwi na widok jego miny. Klepnęłam krzepiąco chłopaka w ramię, jednak on tylko pokręcił głową ze zrezygnowaniem. Mruknął coś bardziej niezrozumiałego pod nosem. Pewnie gdybyśmy stały w tym uścisku jeszcze chwilę dłużej, to sam by nas rozdzielił. Ruszyłyśmy w stronę parkingu na zewnątrz lotniska, a brunet bez słowa podążał za nami. Jego niezadowolona mina mówiła sama za siebie. Nieco zwolniłam kroku, kiedy zorientowałam się, że moja przyjaciółka tak naprawdę nie może odwieźć mnie wprost do domu Kuby. Dotknęłam delikatnie ramienia Jessie dłonią, bezgłośnie poruszając ustami. Skinęła głową, najwyraźniej rozumiejąc. Teraz pozostał tylko on. Ale na myśl o tym, że miałam go opuścić, coś skręcało mi się nieprzyjemnie w żołądku.
   - Mario- zaczęłam dość beztrosko -Wybaczysz mi, jeśli opuszczę cię na trochę?
   - A niby dlaczego miałabyś to zrobić? Taki to duży problem pobyć jeszcze tobie ze mną?- zapytał z wyrzutem, wyginając usta w dość marnej parodii prawdziwego uśmiechu.
   - Mam parę spraw do załatwienia- mruknęłam, kiedy objął mnie w talii. Jessica tymczasem chciała najwyraźniej dać nam trochę prywatności, bo odeszła w stronę swojego samochodu. - Później jakoś się zdzwonimy i spotkamy w Dortmundzie, dobrze?
  - Ostatni raz zgadzam się na coś takiego, pamiętaj, Marcelino- powiedział dość hardo, aczkolwiek na samym końcu usłyszałam miękką nutę jego głosu. Obróciłam się, żeby spojrzeć mu prosto w twarz. Zauważyłam, iż moje nagłe odłączenie od niego zbyt dobrze nie wpłynęło na jego i tak paskudny nastrój. Ale czy ten smutek mógł być udawany? Pocałowałam go delikatnie na pożegnanie, wciskając mu do ręki moją wizytówkę. Skinął tylko głową, wsiadając do samochodu. Nawet się na mnie nie obejrzał. Westchnęłam ciężko, mając nadzieję, że nie obraził się do końca. Podałam jeszcze tylko swój aktualny numer Jess, ściskając ją. Nie miałam ochoty teraz jej opuszczać, ale jakaś niesamowita siła ciągnęła mnie w stronę brata. Odmaszerowałam powoli, ciągnąc za sobą walizkę. Nagle szczęśliwie jedna z taksówek zatrzymała mi się praktycznie przed nosem. Pośpiesznie wsiadłam do środka. Nie chciałam, żeby mi uciekła. Podobnie jak wiele rzeczy w moim życiu.
                                                              ********
    Z jeszcze większą uwagą spojrzałam na Mario. Westchnęłam tylko, ukradkiem unosząc usta ku górze. Włożyłam brzęczące kluczyki do stacyjki. Samochód w końcu postanowił zapalić. Chłopak milczał i ja to uszanowałam. Nigdy nie chciałam z kimkolwiek na siłę prowadzić rozmowy. Nie miałam ochoty mu się narzucać.
   - Czemu Marco nie przyjechał?- zapytał, przerywając dość uciążliwą ciszę.
   - Trochę popił na wczorajszej imprezie zorganizowanej przez Durma. Znając życie dopiero teraz wstał z łóżka. A co tam u ciebie?- zagadnęłam, skręcając w jedną z mniej zatłoczonych ulic Dortmundu.
   - Jak zwykle nic nowego... A tak w ogóle, skąd znasz Marcelinę?
   - Razem studiowałyśmy prawo. Nie powiesz mi, że ci się nie podoba- stwierdziłam, znając go już wystarczająco długo na to, żeby poznać ten rzadki błysk w oczach.
   - Daj spokój- warknął, na co tylko obojętnie wzruszyłam ramionami. Uodporniłam się na takiego jego specjalne humorki -Dziewczyna jak każda inna, pełno tu takich.
   - Kłamiesz!- zawołałam z triumfem wymalowanym na twarzy, będąc po raz kolejny coraz bardziej zadowoloną z siebie -Widzę to po tobie, mój drogi. Inaczej nie zadawałbyś mi tego pytania!
   W myślach zdołałam odtańczyć taniec radości. Złapanie kogoś takiego on na popełnieniu błędu było nie lada sukcesem. Tym bardziej odczuwałam z tego pewnego rodzaju specjalną satysfakcję. Być może i dlatego niekiedy uchodziłam za osobę wredną. Ale nie dla Marco. Gwałtownie zahamowałam przed przejściem dla pieszych. Zaczęłam rytmicznie uderzać czubkami paznokci o skórzaną kierownicę, wpatrując się nieustępliwie w czerwone światło. Jakby moje spojrzenie miało spowodować zmienienie jego koloru.
   - Jessie, chyba naprawdę nie masz co robić. Marco jeszcze nawet nie wie, na jak dobrą sztukę trafił- puścił do mnie zawadiacko oko.
   - Nie pozwalaj sobie, casanovo!- zaśmiałam się głośno, potrząsając bujną czupryną. Kilka niepokornych kosmyków opadło na moje czoło. W końcu mogłam ruszyć do przodu. Na szczęście nie było wielkich korków, kiedy przejeżdżaliśmy przez centrum. Blondyn zadzwonił do mnie, ale ja kazałam odebrać telefon Mario. Okazało się, że musimy jeszcze zajechać po drodze do najbliższej apteki po jakieś na silny ból głowy.
                                                      *******
     Obojętnym wzrokiem odprowadziłam odjeżdżającą taksówkę. Nerwowo ścisnęłam rączkę walizki. Nie wiem, jak na tych miękkich nogach zdołałam choćby otworzyć furtkę i zrobić jeszcze kilka kroków. Każdy z nich przybliżał mnie do upragnionego celu. Ten jednak zgasł równie szybko jak płomień świecy obcujący z podmuchem wiatru. Nagle poczułam rwący, ostry ból w lewej kostce. Upadłam na kolana, zaciskając usta w wąską kreskę. Usiadłam z trudem na krańcu wybrukowanej
ścieżki. Tępe pulsowanie nie zanikało. Wręcz przeciwnie, bo miałam wrażenie, że z każdą sekundą ból jest bardziej dotkliwy.
   - Skąd ty się tu wzięłaś?
   Miałam nadzieję, że tym razem los mnie zawiedzie. Że to nie będzie ten, którego głos nadal wywoływał drżenie całego mojego ciała. Byłam głupia, myśląc, iż chociaż raz uda mi się uciec od tej kłopotliwej odpowiedzialności  za to, co zrobiłam.

11 komentarzy:

  1. No i jest :D
    Nareszciee <3
    Wrażenia no bardzo dobrze :) coś lub ktoś tu namiesza ;3
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ❤❤
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział 😊
    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  3. zaś znowu tajemnicze zakończenie, kurde XDDD
    dostanę zawału kiedyś, pls XDD

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie kończ tak tajemniczo bo Ci coś zrobię!
    Rozdział świetny tak jak każdy <333
    Czekam nn :*
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. I to tajemnicze zakończenie *_*
    Z niecierpliwością wyczekuję nexta :D
    Zapraszam do siebie, komentarze mile widziane: http://why-are-you-avoiding-me.blogspot.com/
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Następny świetny rozdział. ;)
    Tylko dlaczego ty to tak musiałaś tajemniczo zakończyć, przez to jeszcze bardziej nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. ;*
    Życzę duuuużo weny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Juju super :D Niedawno zaczęłam czytać i po prostu świtny blog :3 Nie mogę doczekać się nast. rozdziału :D Ughhh i to zakończenie xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej :)
    Rozdział świetny mam nadzieję, że akcja potoczy się w szybkim tempie.
    No ciekaw kto to jest :)
    Co do blogu świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialy blog jak i rozdzial! No to Marcelina chyba wpadla, ciekawa jestem jak sie wytlumaczy i co Mario na to :3
    Z niecierpliwoscia czekamna nastepny! ;))
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ty wiesz, że się prawie obraziłam najlepiej. Opowiadanie o moim Mario twojego autorstwa rośnie i nic o tym nie wiedziałam. Tosz to jakiś głupi żart. Ale ważne, że tutaj trafiłam ^^
    Casanova, trafne określenie. Ale ogólnie to jakoś nie mam weny na ten komentarz. A chciałam się tak ładnie rozpisać jak ty skarbie. I nie wyjdzie ;//
    W każdym bądź razie czytając to mruczałam "kocham Mario, kocham Mario" sama nie wiem czemu i jednocześnie zakochałam się w tym opowiadaniu. Ale niech on się lepiej przyzna do uczucia i nie będzie jak mój Jese! ^^
    Czekam na następny skarbie ;**

    OdpowiedzUsuń
  11. WoW! Masz talent i to wielki <3 Po prostu nie wiem co napisać strasznie mi się podoba :* i tylko chce się czytać kolejne rozdziały *.*

    OdpowiedzUsuń