sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 1. Ahoj... przygodo?

    Z trudem zdusiłam w sobie jęk, czując po raz któryś bolesne uderzenie kantem walizki w kolano. Ze złością spojrzałam na plecy nieznajomego, który pędząc przed siebie lubił potrącać innych. Chociaż trudno mi było powiedzieć, żeby zrobił to w jakikolwiek sposób specjalnie. Sama przecież byłam taka sama, kiedy chciałam wywalczyć miejsce w nowojorskim metrze. Jednakże lotnisko w Monachium pękało w szwach, na co zareagowałam z oburzeniem. Stawiałam nieustępliwie kolejne kroki przed sobą, stawiając sobie za punkt honoru, żeby bez żadnego uszczerbku na zdrowiu dotrzeć spokojnie do odprawy. Ha, dobrze powiedziane. Mimo moich najszczerszych chęci nie potrafiłam powstrzymać rosnącego poziomu frustracji, który rósł coraz bardziej z każdą chwilą. Tupnęłam z oburzenia nogą prawie jak mała dziewczynka, kiedy ogłoszono, że odlot samolotu do Dortmundu opóźni się prawie o ponad godzinę. Szarpnęłam mocno swój bagaż, a kółka zawtórowały wściekłym turkotem. W końcu znalazłam wolne krzesełko i opadłam na nie bez większego zastanowienia. Dopiero teraz miałam czas pomyśleć o tym, co miało miejsce wczorajszego wieczoru. Ale chyba lepiej byłoby powiedzieć 'o tym, co nie miało miejsca'. Zaprosił mnie do siebie... a potem oboje zasnęliśmy na kanapie. Pierwszy raz w życiu zderzyłam się z sytuacją, w której nie byłam pewna prawdziwych intencji mężczyzny.
    -Nie zapomniałaś czegoś?
   Podniosłam wzrok ku górze, by zobaczyć tylko malujące się na jego twarzy zadowolenie z powodu, że mnie po prostu zaskoczył. Zmarszczyłam brwi, widząc w jego rękach dwa bilety. I to w stronę, gdzie miałam zamiaru lecieć ja.
   -Dzisiejszego ranka znalazłem twój leżący na komodzie i tak sobie pomyślałem... że ja też się z tobą tam wybiorę. Zamówiłem oczywiście bilety w najlepszej klasie, gdzie moglibyśmy liczyć na chwilę prywatności.
   -A twoja dziewczyna? Chyba nie będzie z tego pomysłu zbyt zadowolona - powiedziałam z przekąsem, kiedy usiadł obok.
   -Wysłała mi sms-a, że zrywa. I weź tu człowieku nie miej bólu głowy przez kobiety- jakby dla podkreślenia swoich słów popukał się palcem w czoło, aż kilka ludzi przechodzących obok spoglądało na nas z zdziwieniem.
    -Jakiś ty biedny.
    -Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło! Mogę z tobą lecieć do mojego przyjaciela, o ile będziesz miała ochotę go odwiedzić.
   W tym momencie wcale go nie słuchałam, ponieważ właśnie teraz wywołali nasz lot. Niczym prawdziwy dżentelmen wziął moją walizkę i wraz z swoją postawił ją na śmiesznym taśmociągu. Razem poszliśmy na odprawę, a kilka osób, które najwyraźniej pasjonowało się piłką nożną, uraczyło mnie przenikliwymi spojrzeniami. Już ja wiedziałam, co sobie pomyśleli. Że jakaś dziewucha jest z Mario, a on przecież ma dziewczynę. W sumie miało obchodziła mnie opinia obcych ludzi. Ruszyłam razem z nim w stronę samolotu, mając na ramieniu tylko swoją torbę.
    Jak się okazało, w naszym przedziale nie było nikogo. Chłopak usiadł jako pierwszy, a zaczęłam się zastanawiać, czy aby dobrze robię, będąc tutaj. Kiedy chciałam usiąść na swoim miejscu, miał czelność od tak po prostu posadzić mnie na kolanach. Spojrzałam na niego spod uniesionych brwi, już sama nie wiedząc, czego tak naprawdę chce. Stewardesa próbowała nie patrzeć na jego popisy, podając nam buzującego szampana. W końcu zostaliśmy sami. Ta cisza w porównaniu z tym motłochem panującym na lotnisku była kojąca. Krańce kieliszków stuknęły o siebie, ale ja na razie nie miałam ochoty na żaden alkohol. Widząc moją widoczną niechęć do picia, brunet odłożył oba na tacę.
   -Co się dzieje?- zapytał, wzdychając cicho. Musnął wargami moją wygiętą szyję, a ja odruchowo zacisnęłam pięści tak mocno, że zbielały mi kostki. Nie wiadomo czemu nagle miałam ochotę być sama.
   -Nic-pokręciłam przecząco głową, unosząc kąciki ust delikatnie ku górze, by go w tym zapewnić-Wreszcie możesz odpocząć, co nie?
   -Przestań. Naprawdę myślisz, że z kimś takim jak ty uda mi się odpocząć?- parsknął śmiechem, na co po prostu nie potrafiłam być obojętna. Nawet nie zauważyłam, kiedy samolot oderwał podwozie od ziemi i szybował spokojnie w powietrzu. Mario najwyraźniej powziął swój plan w życie i pocałował mnie gwałtownie. Poczułam lekki, winogronowy posmak. Wplótł rękę w moje włosy, a drugą zaczął wędrować na krańce mojej koszulki. Pacnęłam go dłonią na znak ostrzegawczy, żeby pamiętał, co mu tak naprawdę wolno. A co nie.

                                     -----------------------------------------------
 Heeej. :* Oficjalnie chciałam was powitać na moim nowym blogu. Założyłam go na prośbę jednej osoby... i powiem wam szczerze, że zaraz po tym bardzo spodobał się mi ten pomysł. Jestem pozytywnie nastawiona waszymi komentarzami pod prologiem i mam nadzieję, że tym razem będzie podobnie. :) 

7 komentarzy:

  1. Początek zajebisty <3
    Oby dalsze rozdziały były takie jak ten :D
    Dziękuję <3 Marcelina pozdrawia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uu będzie się działo czuje to :) Uwielbiam blogi o Mario i zostanę tu na dłużej. Zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega rozdział!
    Cieszę się że coraz więcej osób piszę opowiadania w których pojawia się Mario.
    Bardzo mi się podoba i z niecierpliwością czekam na następny!
    Pozdrawiam /Patty :3
    i zapraszam na swojego bloga również o Mario :)
    http://you-are-my-angel-1909.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. jej, świetny! <3 bardzo lubię Twoje blogi, więc na pewno zostanę. :) czekam na nn, a jeżeli miałabyś ochotę i czas to zapraszam do siebie, to również historia o Mario. :) http://milosc-milosci-nierowna-bvb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski <3
    Czekam na ciąg dalszy i wiele fajnych scenek :))
    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże zakochałam sieę w tym blogu *o*

    OdpowiedzUsuń