piątek, 10 kwietnia 2015

Rozdział 9. Po prostu mnie kochaj.

Powietrze wokół nas iskrzyło się od napięcia. Niemalże czułam, jak jego palące od namiętności spojrzenie taksuje natarczywie moje ciało. Nawet się nie krępował, by od tak przed chwilę zerwać ze mnie bluzkę, pozostawiając sobie na widoku mój koronkowy biustonosz. Przygryzłam nerwowo wargę, nie będąc w stanie normalnie zebrać myśli, które teraz biegały rozszalałe po mojej głowie. Brunet jednak był za cwany na takie ruchy. Chwycił mój podbródek palcami i delikatnych ruchem uniósł go do góry, by mógł zajrzeć prosto w moje oczy. W jego tęczówkach dostrzegłam coś, czego tak naprawdę nigdy nie potrafiłabym zignorować. To dziwnie, że od tak byłam w stanie mu się oddać. Przynajmniej w pewnym sensie. Ręce bruneta zaczęły błądzić w kierunku mojego brzucha, który gładził przez chwilę opuszkami palców. Nienawidziłam, kiedy tak bezczelnie i akurat w taki sposób zaczynał się ze mną drażnić. Najwyraźniej chciał sprawdzić moją wytrzymałość, a ja byłam naprawdę blisko złamania granicy swojej przyzwoitości. Pieszczotliwym gestem odgarnął włosy z mojego czoła, by następnie zacząć bawić się ramiączkiem, przesuwając go coraz bardziej w dół. Stłumiłam w sobie ostrzegawcze mruknięcie, kiedy wziął mnie w swoje ramiona, które były dość zimne w porównaniu z moim rozgrzanym ciałem. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, iż tak dłużej nie potrafię. Pragnęłam go tak bardzo, aż bolało. Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy rzucił mnie na szerokie łóżko w swojej sypialni.
Patrzyłam na niego wyzywająco spod przymrużonych powiek. Ale on najwyraźniej chciał napawać się jeszcze moją półnagą sylwetką. Naprawdę, coraz trudniej było mi zrozumieć pobudki postępowania bruneta. To, że chce sprawdzić moją silną wolę, zrozumiałam już dawno. Wyglądał na porządnie napalonego, a mimo to nadal nie zrobił nic konkretnego, by dać upust swoim emocjom. Zaczęłam być zirytowana całą tą sytuacją. W momencie, kiedy najmniej się tego spodziewałam, brunet położył się obok mnie. Przez kilka następnych minut pozostawaliśmy w kompletnym bezruchu, na co dłużej nie mogłam sobie pozwolić. Przekręciłam się zgrabnie na drugą stronę, centralnie lądując na nim. Z trudem ściągnęłam z niego koszulę, w końcu mogąc podziwiać jego wyrzeźbioną klatkę piersiową. Przejechałam po nich delikatnie swoimi pazurkami, nie pozostawiając nawet cienkiej, czerwonej linii. Nawet nie drgnął, nic powiedział, nie poskarżył się. Niby w jakim celu? Najwyraźniej chciał mi łaskawie pozostawić wolność wyboru. Musnęłam jego wargi swoimi ustami, na co on odpowiedział gwałtownym pocałunkiem. Chyba właśnie na to czekał. Musiał udowodnić przed samym sobą, że poziomem cwaniactwa jestem równa jemu. Nasze ręce nie mogły znaleźć punktu zaczepienia, więc błądziliśmy nimi nawzajem po własnych ciałach.
Zadrżałam, kiedy zaczepił swoją rękę o zapięcie do stanika. Wyczułam delikatnie wahanie w jego jak dotąd pewnych ruchach. Dobrze wiedział, iż jeśli teraz pozwolę mu na dalszy ciąg, nie będzie w stanie tego zatrzymać. Prawie niezauważalnie skinęłam głową, nawet nie przerywając pocałunku, który w pewnym sensie rekompensował mi brak dostępu do powietrza. Wygięłam plecy w łuk, czując, jak moje dżinsy powoli ześlizgują się z moich ud, wkrótce lądując na podłodze. Miałam wrażenie, jakby po zetknięciu się jego palców z moją skórą wytwarzała się maleńka iskra, która pozostawiała po sobie uczucie błogiego szczęścia. To było stokrotnie lepsze niż niejeden najmocniejszy narkotyk. Nagle okazało się, że oprócz bielizny nie mamy na sobie nic. W jakiś magiczny sposób spodnie bruneta też znalazł się na zagłówku. A może byłam tak zajęta pocałunkiem, że nawet nie skontaktowałam, co bezwiednie robią moje ręce? Objęłam go nogami w biodrach, nie dając możliwości zmiany pozycji. W ciągu piętnastu sekund wykonał kilka niezbędnych z jego perspektywy ruchów, pozbywając mnie jakiekolwiek ochrony w postaci bielizny. Swojej z resztą też. Jakby w jakiś sposób miało mu to przeszkodzić w zrealizowaniu swojego celu. Tym razem bez żadnego wahania gładził mój brzuch, uda, plecy. Nie chciałam mu w niczym przeszkadzać, ponieważ najwyraźniej oboje chcieliśmy jednego. Pod wpływem tego delikatnego muśnięcia odruchowo uniosłam biodra, co niemalże natychmiastowo wykorzystał, ponieważ chwilę później mogłam poczuć go w sobie. Jęknęłam cicho, co jeszcze tylko go bardziej zmotywowało. Karmiliśmy swoje rozpalona ciała swoim dotykiem oraz przyjemnością, która powstała z tego procederu.
- Marcela... - powiedział zachrypniętym głosem, na chwilę odrywając się od moich spierzchniętych ust.
- Cicho. Po prostu mnie kochaj.
                                                                *************
Pierwsze, co poczułam po przebudzeniu, było silne ramię obejmujące moją talię. Do mojej głowy niczym wzburzona fala zaczęły napływać wspomnienia wczorajszego wieczoru. Mimowolnie na moich policzkach pojawiły się ogniste rumieńce. Zaśmiałam się cicho, próbując nie obudzić przy tym Mario. Zacisnęłam palce na zimnej kołdrze, uświadamiając sobie, że nadal jestem kompletnie naga. Podobnie z resztą jak mój towarzysz. Mruknęłam kilka słów pod nosem, kiedy chłopak jeszcze bardziej przyciągnął moje plecy do swojego torsu. Jakby bał się, że mogę mu gdzieś uciec. Starałam się nie dopuszczać myśli, że ta cudowna chwila kiedykolwiek może się od skończyć. Chciałam, żeby trwała jak najdłużej, byśmy mogli nadal o niej pamiętać. Po części nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. Nie wiedziałam, że znajomość, której początek miał miejsce w lokalnym klubie, doprowadzi nas aż do takiego momentu. Lecz cała ta historia jest jak na wodzie pisana : nie wiadomo, kiedy może się rozpłynąć. A co, jeśli właśnie teraz legnie w gruzach? Próbowałam w jak najszybszym tempie odsunąć ten uporczywy głosik z tyłu głowy, mówiący o tępym bólu rozdartego serca. Mimo tego, nie byłam w stanie wyobrazić sobie naszej dwójki razem. Jako para.
- Dzień dobry, księżniczko - brunet powitał mnie ciepło, całując mój odsłonięty kark, który natychmiast pokrył się gęsią skórką. Jego głos niestety nie rozwiał wszelkich moje wątpliwości. Chociaż czasami łudziłam się, że od razu będzie jak w bajce. - Spałaś chociaż trochę?
- Głupi jesteś - fuknęłam, pozwalając zobaczyć sobie rozleniwiony wyraz twarzy klubowej dziewiętnastki. - Pytasz o tak nieistotny fakt po tym wszystkim?
Uniósł jedną brew ku górze, skutecznie zamykając moje usta krótkim pocałunkiem, dzięki czemu chociaż trochę poprawił mój humor.  Z mojego zaciśniętego gardła wydobył się pomruk, który niestety nie podołał namówić go na to, by przedłużyć spotkanie naszych warg.
                                            --------------------------------------------------
Widzimy się dość szybko, nieprawdaż? ;) Nie jestem pewna, czy taki akurat taki rozdział się wam spodoba. Ale mam nadzieję, że tak - z resztą jak zawsze. Cały powyższy tekst był pisany pod wpływem nagłego impulsu, ponieważ planowałam go dodać dopiero za jakiś czas. Ale z racji tego, że miałam dzisiaj wyjątkowo dobry nastrój, postanowiłam sprezentować wam moją niespodziankę już teraz! :D





10 komentarzy:

  1. O matko! Jaki cudowny!
    To było takie słodkie, jak Mario próbował coś dla niej ugotować :')
    Daje 10/10 :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Daje mocne 2/10 :)

    Nie no żartuję 7/10. Masz potenszjal :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Heehhe. Taki mraśneee *-* świetnyyyy tylko niech Marcela sie tak nie opiera bo widzę że może z nich być ciekawa para :D. Wogole oni są tacy faaajni *-* kurde zakochałam sie w tym blogu Amen. :D

    Zapraszam do siebie http://echte-liebe-2.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział wyszedł Ci niesamowicie. <3 Nie spodziewałam się że tak szybko dodasz nowy :) Bardzo się cieszę. ^^ Czekam na dalsze losy Marceli i Mario *-* Bedą razem ? To pokaże czas. :D
    Zakochałam się w tym blogu. <3
    Pozdrawiam <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. No proszę. Jacy oni słodcy <3 Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału, bo ten wyszedł Ci naprawdę świetnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Spokojnie zawału nie dostałam, ale to już wiesz.. :)
    Co do rozdziału, to bardzo mi się on podoba. Lecz dla mnie mógłby być dłuższy, ale cieszę się, że go dodałaś. Naprawdę jest długo wyczekiwanym prze zemnie rozdziałem na twym blogu. Cieszę się, że dodałaś ten rozdział i nie zrezygnowałaś z niego, bo naprawdę wyszedł ci cudowanie, poproszę o więcej takich. Co do bohaterów, to ja również nie wyobrażam sobie jak na razie ich jako parę, bo nie znają się wystarczająco długo, jednak jeżeli Mario chciałby żeby Marcelina, była jego dziewczyną, to naprawdę musiałby się o nią postarać.

    Czekam na następny!
    Całuski! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. mmm, chcę więcej takich!!
    oby wszystko wreszcie szło po ich myśli!
    czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG! Dziewczyno to jest cudowne. Rozdział jest wspaniały. <3 Widać pomiędzy nimi ogromną chemię. Zauważyłam też, że Marcelina powoli coraz to bardziej zadłuża się w Mario, ale to nawet dobrze. Jestem przekonana, że byliby wspaniałą parą. Fantastycznie to wszystko opisałaś. Czekam na dalszy ciąg akcji...
    Pozdrawiam i życzę OGROMNEJ ilości weny ;***

    OdpowiedzUsuń